środa, 8 grudnia 2010

o tajemniczym, białym pierzu i zimowych aniołach

Jak można przeczytać w "Słowniku mitów i tradycji kultury" Władysława Kopalińskiego, Anioł to: "w religiach Wschodu - istota niematerialna, pośrednicząca między bóstwem a ludźmi, wysłannik boga w mazdaizmie, judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, z gr. angelos 'poseł, wysłannik, zwiastun'." Najpopularniejsza internetowa encyklopedia podaje węższą definicję, mówiąc rzecz następującą:  "Anioł – według większości religii, w których to pojęcie występuje, byt duchowy, który służy i na różne sposoby wspiera działania Boga" a słownik synonimów dorzuca swoje trzy grosze, przypominając, że anioł (czy też aniołeczek, cherub, cherubin lub serafin) to także przenośnie "obrońca, patron, opiekun, poczciwiec, dobry duch/duszek, uosobienie dobroci".
Po tym teoretycznym wstępie mogę już powiedzieć, że w moim domu zaszył się anioł. Ot, tak sobie, bez wyraźniejszego powodu. Przynajmniej tak sądzę, bo się nie ujawnia. Przyszedł i się bez pytania ukrył w jakimś kącie, gdzie nikt go nie może zobaczyć. No i może bym nic nie zauważyła, gdyby nie fakt, że mój nowy skrzydlaty domownik łysieje. Dosłownie. Wszędzie na mieszkaniu wynajduję pióra - małe, białe i ewidentnie ptasie. Znajduję je leżące na dywanie, na stoliku, na piecu w kuchni... Nawet wczepione w koce i wkręcone we włosy. 
Nie żeby mnie to specjalnie dziwiło. Grudzień to czas wzmożonej anielskiej aktywności. Mają przecież wiele do roboty. Poza zajęciami, które wykonują przez cały rok czyli na przykład przeprowadzaniem  samotnych dzieci przez kładkę nad przepaścią, objawianiem się wędrowcom w Bieszczadach, modlitwami wszelakimi do bóstw różnorodnych, złoto-świetlistymi zwiastowaniami i przynoszeniem ludziom dobrych wiadomości mają inne, typowo zimowe zajęcia. Ot chociażby trzepią poduszki. Dziko, szaleńczo i namiętnie, co było ostatnio doskonale widać. Poza tymi porządkowo-śnieżnymi zadaniami śpiewają, głównie w chórkach przy okazji szkolnych przedstawień jasełkowych (kto jeszcze nosił na gumce skrzydła z tektury i bibułki?) i budzą kilkuletnich pasterzy w spodniach z dresu i adidasach.  Dwudziestego czwartego grudnia też pracują, razem z Dziadkiem Mrozem, Świętym Mikołajem, Pierwszą Gwiazdką i Dzieciątkiem roznosząc prezenty, a przynajmniej tak słyszałam. Rzecz jasna w grudniu dochodzi im jeszcze namawianie ludzi do dobrego, wszelkiego rodzaju akcje charytatywne, zbiórki pieniędzy, jedzenia, zabawek i innych różności. A jeśli nawet nie robią tego same, to namawiają do tego nas, nieuskrzydlonych.
Nie wiem czy ten mój, domowy, zwyczajnie się ukrywa przed kolegami bo się uchyla od wykonywania obowiązków, czy może ma jakieś inne zadanie specjalne. W każdym razie mógłby się w końcu ujawnić i wyjaśnić mi, dlaczego  od czasu kiedy się pojawił moja nowa poduszka, którą niedawno kupiłam, robi się coraz cieńsza... Tajemnicza sprawa...

kolaż 072

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz