piątek, 2 grudnia 2011

nie całkiem na poważnie o kobietach, część 2

Rok temu mniej więcej (a nawet więcej niż mniej) pisałam o kobietach i o śniegu. W ciągu ostatnich 12 miesięcy zdążyłam jednak przeanalizować problem kobiecego wizerunku głębiej, co nie znaczy, że mniej żartobliwie (przynajmniej taką mam nadzieję - mnie osobiście to wszystko niezmiernie bawi). 

Zastanówmy się jakie elementy składają się na współczesną kobietę, w dowolnym przedziale wiekowym? Pomińmy kwestie biologiczne (sama znam kilku facetów, którzy posiadaliby rozmiar miseczki większy niż co poniektóre panny. Natomiast to, co Joanna Bartel określiła jako "Międzyzdroje" pominę do czasu, kiedy Światowy Spisek Szowinistów i/lub Feministek nie odda kobietom chat menstruacyjnych - daru takich cywilizacji jak np. plemię Arapeshów. Ale nie o tym miała być mowa). Uściślając: co składa się na wizerunek współczesnej kobiety? Odpowiedni "ubiór główny", na który składa się czasem sukienka lub spódnica (panowie - to jednak jest różnica), obowiązkowa torebka, a także dodatki. O tych ostatnich, czyli o włosach, makijażu i biżuterii nie zamierzam mówić. Obecna moda udowadnia, że coraz trudniej jest na podstawie tych elementów rozróżnić przedstawicielkę płci pięknej od reprezentanta płci brzydkiej. Szczerze mówiąc metroseksualizm to dla mnie choroba, siejąca spustoszenie w męskich szeregach. Jakim prawem określamy takiego delikwenta używając słów "ładny", "śliczny" albo "piękny"? I co gorsza - jakim prawem ten facet wygląda lepiej ode mnie!? Ech, gdzie ci mężczyźni? (Przystojni - nie ładni!).

Można więc powiedzieć, że wizerunek kobiety (na razie, bo nie wiadomo, czy w przyszłym roku te dane nie będą już nieaktualne) składa się: 
- torebka 
- buty na obcasie
- spódnica (oraz wiążące się tą kategorią: )
- rajstopy. 
I na tych elementach, pragnę skupić teraz uwagę. 

Torebka, a raczej torba lub też torbiszcze (jest w ogóle takie słowo?). Zauważyłam, że często im drobniejsza i bardziej niepozorna istotka, tym więcej taszczy w swej podręcznej torebce. Oficjalnie torebka ma służyć do dopełniania stroju oraz przechowywania rzeczy najważniejszych. W rzeczywistości jest podręcznym sejfem i magazynem, w którym nie obowiązują żadne prawa fizyki. Piotr Bałtroczyk przekonywał, że kobieca torba nie służy do tego, żeby w niej coś znaleźć, ale żeby wszystko w niej było. Przeprowadziłam małą sondę wśród znajomych niewiast i udało mi się potwierdzić tę teorię. W torbie przeciętnej studentki znajduje się bowiem: 
- komplet śrubokrętów i obcęgi 
- latarka kieszonkowa
- termofor 
- skalpel (czyżby inspiracja "Światem według Garpa"?)
- zestaw "na wszelki wypadek" (opatrunek wojskowy, scyzoryk i zapałki)
- lewa (lub prawa) męska skarpetka
- rajstopy niewiadomego pochodzenia 
- ładowarka do komórki, której szuka się po domu od tygodnia
- mały kotek
Powyższy zestaw dziwów nie obejmuje rzeczy "normalnych", jak książki, kosmetyczki, telefony i pęki kluczy "wielkości głowy dziecka". Zwykło się przyjmować, że taka torebka waży od 4 do 7 kilo, tak dodam w ramach ciekawostki. 

Buty na obcasie - moje nemezis. Odkrywam w sobie jednak pewne pokłady sadyzmu i "małpiej wrednoty", obserwując jedną czy drugą miłośniczkę dużych wysokości, która chybotliwie kroczy (a raczej drepcze) po torze przeszkód polskich chodników, wybrukowanych kostką skwerów, ulicznych kratek odpływowych i szyn tramwajowych. Co zabawne, nie każdy wie (ale i ja o tym do niedawna nie wiedziałam, przyznaję się bez bicia), że buty na zbyt dużym obcasie przestają być przez nas podświadomie postrzegane jako seksowne. To kwestia wymiarów. Z jakiegoś powodu oko ludzkie woli spoglądać na nogi dłuższe, jednak jest to zawsze w ramach pewnej proporcji, która wynosi 5% normy danego wzrostu. Innymi słowy mając przykładowo 165 cm wzrostu wystarczy obcas na czterocentymetrowym obcasie, by nogi wyglądały na odpowiednio długie. I jak tu się nie cieszyć widokiem żyraf z przerostem 15%?

Sukienka/Spódnica - dziwi mnie, że kobiety bez walki zrezygnowały z tej zdobyczy kultury, jaką jest "kiecka" i zamiast tego przejęły od samców noszenie "nogawek". Nawet jedna z pracownic mojego uniwersytetu zagrzmiała kiedyś z podwyższenia: "Drogie panie! Noście spódnice! Wszak to nasza największa broń. W spódnicy każda baba wygląda jak kobieta!". I trzeba przyznać, coś w tym jest. Niestety, noszenie spódnic, a zwłaszcza zimą, wiąże się z niezbyt miłym obiektem, jakim są : 

Rajstopy. Osobiście do rajstop jako takich nic nie mam. Ale trzeba przyznać - nie ma nic bardziej komicznego (może poza gołym facetem w skarpetkach) niż kobieta wciągająca na siebie rajstopy w zaciszu swego buduaru. Takich akrobacji nie powstydziła by się spora gruba cyrkowców, akrobatów i tancerzy z parkinsonem. A nawet najlepsze naciągnięcie nie da nic, bo prędzej czy później nastąpi nieuniknione zsuwanie się. Dlatego postuluję o powrót do korzeni seksapilu i odkurzenie w szafie niepamięci wspaniałego wynalazku jakim są pończochy. Bo i owszem - pełnią dokładnie tą samą funkcję, co rajstopy. Są droższe. Bardziej przewiewne. I też się zsuwają. Ale na bogów...! O ileż seksowniej wygląda ich wkładanie!

Przypatrując się temu (mówiąc delikatnie) "lekko" przydługiemu wywodowi, można utwierdzić się w przekonaniu, że kobiety muszą być z Wenus. Nic nie jest tak dziwne jak niewiasta, która męczy się w butach na obcasie, rozróżnia spódnicę od sukienki i nosi młotek w torebce. Ale z drugiej strony - czy to wszystko nie ma jednak pewnego uroku? No i panowie, co macie innego do roboty, poza kochaniem nas za nasze dziwactwa?

5 komentarzy:

  1. no wiesz... żeby tak: kobieta na kobietę? ty okrutnico!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, oj tam... Niektórym się należy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 1.nie całkiem na poważnie o kobietach - jak dobrze że jakiś facet tego nie napisał (mam na myśli tytuł, bo już by się mu dostało/
    2.Faceci wiedzą jaka jest różnica między spódniczką a sukienką! Hej!
    3.Metroseksualizm - takie samo zdanie jak Ty
    4. Zdecydowanie lepiej pończochy niż rajtuzy

    I to tyle wtrącania się faceta do kobiecych spraw :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Eddie:
    1. Niestety prawdopodobnie masz rację. Również podejrzewam, że taka krytyka z ust mężczyzny zostałaby uznana za cios poniżej pasa w odwiecznej wojnie płci.
    2. Przywracasz mi wiarę w facetów!
    3. Za to zdanie całuję Cie w oba policzki.
    4. Zosia Pończoszanka powinna zostać twarzą tej akcji przywracania pończoch do łask.
    A męski komentarz jest zawsze mile widziany. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Te wielkie torbiszcza to jak wypisz-wymaluj moje "przenośne" mieszkania ;) (jak to kiedyś nazwałam w odpowiedzi na zdziwko kolegi z pracy). Ech, czego się nie robi dla bycia "piękną" - kulturowo dookreśloną piękną oczywiście. Czasami czerpię dziwaczną wręcz przyjemność z depilowania sobie nóg, jak gdybym cieszyła się z ustroju patriarchalnego... ???

    OdpowiedzUsuń