niedziela, 11 listopada 2012

Być poetą, być poetą... czyli kobieta na wrzosowisku

Plecie się to życie przedziwnie. Oto nakładem wydawnictwa Kontekst ukazała się w końcu antologia haiku o roślinach p.t. "Niebieskie Trawy", który mogę (i powinnam) uznać za swój debiut poetycki. Wspaniale jest się znaleźć wśród tak zaszczytnego grona autorów. I tutaj rodzi się pytanie przez analogię: skoro o moich współtowarzyszach wydawniczych mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że są wspaniałymi poetami, to czy to znaczy, że sama również jestem poetką? Nie żeby od razu "wspaniałą", ale tak w ogólności? Zawsze obchodziłam tą kwestie nazewnictwa stwierdzeniem, że "piszę wiersze", ale żeby od razy "być poetką"? Jakoś mówiąc o sobie nie jestem do tego sformułowania przekonana.

Smarkaczem będąc mówiłam głośno, że poezja nie jest branżą dla mnie i z zapałem tworzyłam coraz to nowsze opowiadania. Nie będę teraz analizować ich jakości, sensu ani stopnia wykończenia, ale chciałabym wspomnieć o jednym z nich. Spłodziłam wtedy ponad 90 stron i urwałam w pół zdania (być może znamiennym było motto początkowe: QUIS LEGET HAEC? - łacińskie "a któż to będzie czytał?" i stąd ten brak ciągu dalszego). Pomimo upływu czasu doskonale pamiętam jednak co miało być dalej i co było wcześniej.

Historia była w gruncie rzeczy banalna i opowiadała o grupie zaprzyjaźnionych ze sobą osób, które nade wszystko kochały samotnie wędrować do świecie. Każda z postaci porzucała dawne życie w mieście i po przyjęciu nowego imienia w postaci pseudonimu ruszała w dziki, zalesiony świat jako wędrowiec. Jedną z postaci była młodziutka Wrzosowata, włócząca się po wrzosowiskach Poetka Wędrowna. Teraz pewnie wiele osób pomyśli sobie: "Ha! Mam cię! Wyszło szydło z worka!" ale nie. Miałam i mam liczne wady literackie, ale (na szczęście) nigdy nie cierpiałam na merysuizm ani na utożsamienie z którymś z bohaterów. Oczywiście, zwykle jest tak, że piszący przelewa część swojego doświadczenia życiowego czy osobowości w każdą ze stworzonych przez siebie postaci, ale żeby się od razu utożsamiać? Nieee.... To nie dla mnie.

Później naszła mnie ochota, na posiadanie konta na deviantArcie, w celu pochwalenia się swoimi zdjęciami. Mój komputer jednak z jakiegoś powodu za tą stroną nie przepadał i przy rejestracji uparcie wyrzucał mi jakiś błąd. Nie pozostało nic innego, jak poprosić Kogoś o pomoc. Owy Ktoś w gruncie rzeczy sam założył mi konto.
- Jaki login? 
- No nie wiem. Myślałam nad ><><><><. 
- Nie. To nie. A jak się nazywała ta fioletowa z tego twojego opowiadania, o którym mi niedawno mówiłaś? 
- ...Wrzosowata? 
- O. I teraz będzie dobrze. 
W sumie nie miałam nawet czasu zaprotestować, ale trudno - stało się. Niespodziewanie zaczęłam używać imienia postaci, z którą poza kolorem noszonych ubrań niewiele mnie łączyło. W końcu przywykłam i przestałam się tym przejmować. Mimo iż nigdy nie zapomniałam o Poetce Wędrownej podczepiłam pod "ideę wrzosowatej" moje zainteresowanie ogólnie pojętymi czarownicami i czarami (od procesów czarownic począwszy, przez folklor i ludowe wyobrażenia, na magii sympatycznej skończywszy). Wszak Trzy Czarownice z "Makbeta" zostały przez Szekspira umieszczone właśnie na wrzosowisku więc miało to swój sens. (No i właśnie: Szekspir... znowu ta poezja...)

Późniejsze lata przyniosły mi haiku, a jeszcze później - kolaże. W takim wypadku powstało nowe konto dla plastyczno-literackiej działalności Iro, którą byłam już pełnoprawnie od lat, ale ponieważ nie jestem osobą która lubi gwałtownie odcinać się od przeszłości nowa strona została opatrzona negatywem kolorystycznym starego loga-awatara, a nowa Iro zespoliła się ze starą Wrzosowatą.

Trzymając teraz w ręku moją pierwszą antologię zastanawiam się mimochodem, czy to przypadek, czy też wręcz przeciwnie - zawsze do tego dążyłam. A może to wszystko to jeden wielki Efekt Motyla. Zastanawiam się również, czy w końcu jestem poetką, czy nie. Ale w gruncie rzeczy, czy ta odpowiedź jest taka ważna?

Kolaż 236
Informuję zainteresowanych, że istnieje możliwość zakupienia u mnie powyższego tomiku haiku.


4 komentarze:

  1. Iro, witaj, chętnie kupię kilka tomików, celem promocji polskiego haiku:)
    Napisze na priva.
    Pozdrawiam, Agnieszka

    P.S.
    Masz włączoną weryfikację obrazkową. Bardzo trudno zamieścić przez to komentarz:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na wiadomość, Agnieszko :) Przy okazji - nie wiedziałam o tej weryfikacji (sama bardzo za nią nie przepadam) ale już powinno być dobrze.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Napisałaś Zuzanno "Zastanawiam się również, czy w końcu jestem poetką, czy nie. Ale w gruncie rzeczy, czy ta odpowiedź jest taka ważna?"
    Ja się nie zastanawiam. Moim skromnym zdaniem, etykietka "poeta" jest potrzebna jedynie dla mniemania, albo o samym sobie, albo innych mniemanologów o nas.
    Natomiast dar przekazywania innym odczuć, przy pomocy treści pisanej, nie zależy od przedrostka przed nazwiskiem.

    Pozdrawiam ciepło,
    Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzę do tego samego wniosku Adamie. Tylko w świecie, gdzie liczy się etykietka na człowieku, a nie sam człowiek, łatwo w pewnym momencie stracić dystans. Chyba nasz świat wpadł w obsesję konkretyzowania: student-pracownik-bezrobotny, matka-bezdzietna, artysta-rzemieślnik, singiel-w związku-"to skomplikowane"... Mam wrażenie, że wymusza się na ludziach, żeby się scharakteryzowali w obrębie tego typu szufladek. Smutne.

      Pozdrawiam Cię serdecznie i jak zawsze dziękuję za komentarz.
      Zuzanna

      Usuń