środa, 16 marca 2011

epitafium do akacji i o więzi człowieka z naturą kilka gorzkich słów

Nie byłabym sobą, gdybym nie pomarudziła odrobinę i nie ponarzekała trochę na ludzi jako takich. Ściślej - na brak logiki w naszym działaniu. Tak więc muszę krótko poruszyć ten temat. 

Nie tak dawno, bo zaledwie dwa tygodnie temu, za pośrednictwem internetu rozmawiałam krótko z mieszkającą w Kanadzie Aqua-rat, również piszącą haiku. Aqua-rat przy okazji jubileuszowego dyptyku "Noc Kupały" wyraziła opinię, że więź człowieka z naturą jest bardzo ważna. Zgadzam się całkowicie z tą myślą. Jednak ta więź jest na dzień dzisiejszy bardzo wątła i nadszarpnięta, żeby nie powiedzieć kaleka. 

Nie żyjemy już w lasach i nie jesteśmy zdani na kaprysy pogody, więc nie potrzebujemy czcić leśnych bożków ani okazywać naturze szacunku. Uważamy się za panów świata, więc jesteśmy przekonani, że bezprawnie możemy zdeptać wszystko, nie ważne czy to stokrotka na trawniku czy mająca 2200 lat sekwoja. Oczywiście tak nie jest, a kiedy natura się naprawdę "zirytuje" to efekty są takie, jak na dzień dzisiejszy w Japonii. Ale ja nie o tym. 

Przez moje miasto idą tory kolejowe. Zawsze lubiłam ich okolicę - tory znajdują się między dwoma nasypami gęsto obrośniętymi krzakami i drzewami. No właśnie, mówiąc "obrośniętymi" mam niestety na myśli czas przeszły. Wszystko co tam przez lata rosło poszło pod piłę. Cały zadrzewiony odcinek między trzema stacjami na terenie miasta został wycięty do gołej ziemi. Wygląda to jak po kataklizmie. Czysta zgroza.

Jestem "człowiekiem lasu" i czuję silną więź z drzewami. Jednak - cholera jasna - tu już nie chodzi o moje drgawki na dźwięk piły maszynowej. Teraz wszędzie widać tylko budynki, dźwięk samochodów roznosi się lepiej niż kiedykolwiek, więc wyczuwalnie wzrósł poziom hałasu, a nazwa "zielone płuca", której czasem używa się w opisie mojego miasta, jakoś traci na jakości.

Równocześnie wszędzie oficjalnie stawia się na ekologię, a w Żywcu "sadzą milion drzew" razem z wodą mineralną, sprzedawaną w plastikowych butelkach. Paranoja. 

~~~
Szkoda mi zwłaszcza starych, poskręcanych akacji, rosnących na nasypie tuż nad moją stacją. Będę tęsknić za zapachem ich kwiatów, tak gęstym, że aż duszącym oraz za wierszami, które z nich zrywałam. 

Pożegnalnie - kolaż 033

2 komentarze:

  1. kurcze, a ja posadziłam drzewo z Żywcem...

    OdpowiedzUsuń
  2. I chwali się kochana, chwali się! Drzewek nigdy za wiele, biorąc pod uwagę ile się ich wycina. Tylko nie wiem, czemu te butelki muszą być właśnie z plastiku :<

    OdpowiedzUsuń