czwartek, 1 marca 2012

w szponach tłumaczeń, czyli pułapki języka

Kiedyś już o tym wspominałam i pewnie jeszcze nie raz powrócę do tego tematu, a mianowicie do kwestii pułapek czających się na tłumacza, zwłaszcza tak niedoświadczonego jak ja. Pogodziłam się jednak, że mój angielski na zawsze już chyba pozostanie na poziomie "Kali umieć, Kali mieć", ale ten stopień komunikatywności w gruncie rzeczy mi wystarcza. Nie raz już się przekonałam, że w "dziczy" innego kraju wystarcza to w zupełności, bo chęć komunikacji jest często większa niż bariery językowe. Z moim ukochanym włoskim sprawa jest troszkę inna, bo uczę się tego języka powoli, ostrożnie, ale z ciekawością i przyjemnością, bo dla samej siebie. Nad każdą nową wypociną dzielnie czuwa Blackbanshee80, czy jak kto woli Marga, dla której ten język jest (dosłownie) chlebem powszechnym.

Przy kolażu 254 okazało się, że wpadłyśmy po uszy w bagno pułapki językowej. Sprawa wygląda następująco: 
Kolaż 254
Niby nic, ot takie sobie haiku ułożone specjalnie pod kolaż, a tu okazało się nagle, że kłopot jest wielkości sporego menhiru i potrzeba Obelixa, żeby się go pozbyć. W języku polskim mamy oddzielne słowa na czasownik "śnić" (w sensie "spać") i "marzyć" ("wyobrażać sobie") oraz odpowiadające im rzeczowniki "sen" ("to co mamy w nocy") i "marzenie" ("wyobrażanie sobie" lub "pragnienie czegoś"). W Angielskim wszystkie te słowa można zastąpić jednym, prostym "dream". Tłumacząc więc haiku dosłownie na język mglistych wyspiarzy wyjdzie nam malownicze "dream a drem". I bądź tu człowieku mądry (i pisz wiersze). A potem wytłumacz jeszcze rdzennej Włoszce, po angielsku, co chciałaś powiedzieć. Ale na szczęście udało nam się dojść do porozumienia.

Rzecz jasna takie sytuacje nie przydarzają mi się tylko w czasie zabaw z kolażami, ale także w zwyczajnym życiu, można powiedzieć "codziennym". Ot, przykład z brzegu. Jak przetłumaczyć nazwę mojego kierunku studiów? "Kulturoznawstwo". No i co teraz? Pójść w stronę "wiedzy o kulturze", a może "studiów kulturowych"? Ani jedno, ani drugie nie pasuje i nie oddaje w pełni tego, czym się od czterech lat zajmuję. Wespół (w zespół) z wiedzą o literaturze, teatrze czy mediach mam przecież zajęcia z antropologii kultury, filozofii kultury czy historii kultury Europy. Uczę się nie tylko teorii semiotycznych czy analizy dzieła filmowego, ale także chociażby o świńskich wojnach Maringów czy strukturze wioski Bororo. Więc mimo iż moje studia zalicza się do humanistycznych mają one dość ścisły, wręcz naukowy charakter. No i jak to teraz komuś wytłumaczyć? Że jestem humanistą, "specialist in the arts"? Przecież moje studia nie ograniczają się do sztuki, wręcz przeciwnie. Trudno je jednak określić jako "scientist", bo mimo chęci nie zaliczę samej siebie do naukowców w znaczeniu ścisłym (przyrodniczym czy chemicznym). Kiedy obronię już pracę magisterską, kim będę? "Master of Arts" czy "Master of Science". Najprościej byłoby powiedzieć, że to kierunek zbliżony do "folkloroznawstwa" i "wiedzy o folklorze", ale kulturoznawstwo nie zajmuje się tylko zagadnieniami "kultury wsi", ale także miasta czy internetu. To może "antropologia"? Też nie...

Im dalej w las tym więcej drzew, trzeba by więc wyhodować nowe określenie, tylko jakie? Nawet tutaj, na polskim gruncie, ludzie nie wiedzą z czym wiążą się moje studia. "Kultura" kojarzy się bowiem głównie z dobrym wychowaniem i sztuką wysoką, co rzutuje na odbieranie mnie jako studenta-obiboka, który studiuje to, co najłatwiejsze (no bo co to za studia)? 

...To już chyba wolę męczyć się z supełkiem gordyjskim "dream a dream" niż po raz kolejny tłumaczyć dalszej rodzinie, czym jest "kulturoznawstwo". :)

1 komentarz:

  1. Nie trzeba tłumaczyć na język obcy, żeby mieć problem z wyjaśnieniem co dokładnie się studiuje ;) Tak wiele jest stereotypów dotyczących różnych kierunków studiów, że nawet w języku ojczystym ciężko jest czasem przetłumaczyć komuś, że dany kierunek nie jest tak ograniczony jak mu się wydaje. Zwłaszcza jeśli chodzi o nauki humanistyczne i społeczne. Chyba tylko koledzy z politechniki są w stanie dokładnie wytłumaczyć mi co studiują, ale każdy zwyczajny humanista wyłącza się po pierwszym zdaniu, bo nie rozumie ani słowa ;) Natomiast studenci kierunków humanistycznych nie są w stanie krótko i zwięźle opisać co studiują i prawda jest taka, że trzeba dany kierunek studiować, żeby w pełni zrozumieć te wszystkie powiązania jakie posiada z innymi naukami, całą tą kompleksowość i złożoność. Dlatego staram się nie oceniać ludzi po tym co studiują (a taką oceniającą tendencję zauważam w społeczeństwie).

    Co do haiku- również nieraz zastanawiałam się nad tym dwuznacznym angielskim 'dream'.
    Chociaż z drugiej strony co ze słówkiem 'sleep'? Z tego co wiem to używa się go zarówno jako czasownika, jak i rzeczownika. Dla przykładu 'beautiful sleep' tłumaczyć można jako 'piękny sen'.

    Pozdrawiam
    remontree :)

    OdpowiedzUsuń