poniedziałek, 27 sierpnia 2012

"Addio, pomidory!" albo "addio, amore" czyli krótka dyskusja z mamą o miłości

Addio, pomidory! 
Addio, ulubione! 
Słoneczka zachodzące 
za mój zimowy stół! 
...
Mama, zupełnie niespodziewanie i ni z tego ni z owego: - On jej wcale nie kochał. 
Iro, nierozumiejąc: - Kto? 
Mama: - No ON! - kreśli ruch ręką, a Iro już wie wszystko. - Jakby ją naprawdę kochał, to by przed nią pomidorów nie chował! 
....
(Porwał dziewczę zdrady poryw 
i zabrała pomidory - 
te ostatnie, com schowane przed nią miał.) 
...
Iro, po chwili zastanowienia: - No tak...  Ale może nie masz racji. Może on ją kochał, ale wiedział, że to ona go nie kocha i go puści w trąbę, (bo to zła kobieta była!) więc dlatego je przed nią ukrył? 
Mama: - Może... Ale jakby kochał, to by się podzielił.
Iro: - A jakby ona kochała, to by pomidorów nie ukradła.

I tak siedziałyśmy później, każda w swoim kącie i zastanawiałyśmy się nad dowodami miłości i jej okazywaniem. Często w takich momentach przypominają mi się opinie dzieci na różne tematy (tomaty?), także na temat miłości. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że miłość jest wtedy, kiedy bez żalu podzielisz się z tą drugą osobą ostatnią paczką frytek. Prosta definicja, ale coś w niej jest. Z jednej strony: kochając prawdziwie bez żalu oddasz to, co lubisz najbardziej, tylko po to, żeby zrobić przyjemność tej drugiej osobie. Z drugiej strony: kochając prawdziwie nie zabierzemy bezdusznie tej osobie tego, co ma ulubionego na świecie (niech już to będą nawet te liryczne pomidory "pękające jak serca"). Podsumowując: kochając dochodzimy do kompromisu, czyli razem konsumujemy i pomidory i nasz związek. Innymi słowy, jakkolwiek śmiesznie to może brzmieć, miłość możemy mierzyć w ilości wspólnie zjedzonych pomidorów

Łatwo przez to dojść do wniosku, że Przybora opisał tu krótki, wczesnojesienny romansik, "poryw uczucia maleńki" a nie prawdziwą jedność uczuciowo-pomidorową. To tak naprawdę marna: 
miłości pajęczyna, 
co oplotła drżący dwukwiat (...) ciał. 
...
W takim wypadku życzę wszystkim by nadchodzącej jesieni znaleźli kogoś, z kim będą mogli dzielić się ostatnimi w tym roku pomidorami. Bo o takie coś trudno, nie tylko dlatego, że zimowe pomidory ze szklarni to nie są prawdziwe pomidory...

Fino alla prossima volta.

3 komentarze:

  1. Ja poznaję po tym, że kocham-bo strasznie tęsknie. Codziennie. Czekam na powrót ukochanej osoby^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linda w "Sarze" powiedział, że miłość to "jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach". :)

      Usuń