piątek, 11 stycznia 2013

Na łodzi podwodnej nie ma miejsca na sentymenty...

Wbrew pozorom nie zapadłam w sen zimowy. Żyję i mam się dobrze, dziękuję. Standardowo dopadł mnie syndrom styczniowy, czyli przygotowania do sesji, a tym roku nawet nie tak strasznej, ale dzielącej mój kalendarz wespół w zespół z innymi zobowiązaniami i obowiązkami, zarówno uczelnianymi jak i bardziej prywatnymi. 

Tak czy siak, powrót z sylwestrowych wojaży okupiłam bolesnym powrotem do rzeczywistości. Tym gorszej, że stanęłam przed wyzwaniem praktycznie niewykonalnym (chociaż jak mawiał kapitan Jack Sparrow: "To nie niemożliwe, tylko mało prawdopodobne"). Kiedy szykowałam listy do świętych Mikołajów ze śmiechem przyjęłam fakt, że 90% pozycji to literatura. Potem przestało mi być do śmiechu. Stanęłam bowiem przed wyzwaniem wepchnięcia w półki wszystkich otrzymanych z okazji Świąt książek. Czekało mnie dobrze ponad trzydzieści centymetrów katorgi. 

Niestety, wygląda na to, że u mnie w pokoju zjawisko L-przestrzeni nie istnieje. Powierzchnia regałów się nie zagina (przynajmniej na razie. Potem może się co najwyżej zarwać pod własnym ciężarem...) i dostępność płaskich powierzchni na których można postawić twór książko-podobny znacząco... ba! Nawet krytycznie, maleje. A poza tym, (chociaż Homek Toft się nie zgodzi) porządek w książkach musi być!

Odkryłam z bólem, że na mojej łodzi podwodnej (bo tak nazywam swój mikroskopijny pokoik, który jest wyższy niż dłuższy i z tego powodu wymagał odpowiedniej zabudowy) niestety nie ma miejsca na sentymenty. Przynajmniej niektóre. A na pewno nie ma miejsca na pozycje "zbędne". Oczywiście: wszystkie książki są wartościowe (nawet te złe, bo uczą nas jak NIE pisać), ale umówmy się - do niektórych pozycji się już nie wraca bo są AŻ TAK złe. Inne są nie najgorsze, ale zwyczajnie nie trafiły w gusta. To dobra okazja, żeby się tych pierwszych pozbyć "szerokim rzutem za okno", a te drugie posłać dalej w świat, do dobrych ludzi którzy zapewnią im ciepły kąt. (A propos, nie jest ktoś zainteresowany kupnem 1 i 2 tomu "Opowieści rodu Otori"? Tak tylko pytam).

Uprzedzając fakty powiem, że trochę się nagłówkowałam, zwłaszcza w dziedzinie myślenia przestrzennego, ale ostatecznie udało mi się wyczarować te trzydzieści centymetrów. Uświadomiłam sobie jednak, jak dziwne mam gusta literackie. W ramach rozgrzeszenia z inicjatywą 52 sporządziłam dla siebie spis, co poza lekturami i tekstami stricte uczelnianymi przeczytałam w przeciągu ostatniego roku. Stwierdziłam, że moja lista praktycznie sama się pięknie dzieli na podgrupy tematyczne. W ten sposób się dowiedziałam, że jestem przepełnioną liryzmem morderczynią o krwawych zapędach, w wolnych chwilach analizującą zawzięcie problemy antropologiczno-kulturoznawcze, jednakże niewyżytą seksualnie (o czym niezbicie świadczą "Niebezpieczeństwa onanizmu" oraz "Afrodyzjak zewnętrzny albo Traktat o biczyku"). Powiedz mi jakie książki czytasz, a powiem ci kim jesteś... wesołe. Ale mamy nowy rok, nowe książki i być może - nowe wybory tematów, choć wątpię. Tytuły prezentów gwiazdkowych wybitnie przeczą temu założeniu.

Oddzielną kwestią jest to, kiedy ja to wszystko przeczytam? Lista książek rośnie, a czasu nie przybywa. 
Och, dlaczego, dlaczego...? So Many Books, So Little Time...

~~~~

Poniżej niedawna rozmowa ze Snusmumrikenem zwanym w skrócie Mumrikiem: 

Niespodziewanie, w trakcie dyskutowania o powrotach na uczelnię i kłopotach z pakowaniem tobołków. 
Mumrik - Zastanawiam się, jak spakować do walizki ośmioksiąg Kinga, który dostałem.
ja - Jak to? ...Cały ośmioksiąg?
Mumrik - - No tak. Przecież ja to zamierzam całe przeczytać!
ja - Aha... Ale Mumrik... Przecież ty tego i tak nie przeczytasz za jednym zamachem w ciągu tygodnia. Więc tak sobie myślę, że skoro i tak niedługo wrócisz do domu, to przecież możesz sobie spakować, powiedzmy, tylko dwie pierwsze części. Na początek ci wystarczą. Są duże więc zanim je skończysz minie trochę czasu, a jak niedługo przyjedziesz do domu, to przykładowo, zostawisz przeczytany pierwszy tom a weźmiesz ze sobą trzeci.
Mumrik jak to Mumrik. Zamyślił się głęboko nad tym co zostało powiedziane i nie odpowiedział. Myślałam, że zbagatelizował sprawę, ale nie. Jednak wrócił do tematu:

Mumrik -Wiesz? Przemyślałem sobie to, co powiedziałaś. I miałaś rację... Na razie wezmę tylko cztery tomy!


 Ci vediamo!

5 komentarzy:

  1. L-przestrzeń! :>

    Ooo tak, mieć więcej czasu na czytanie... I miejsca na regale... Ja ostatnio też zmuszona byłam robić porządki - jakoś wygospodarowałam dodatkowe miejsce (bez konieczności pozbywania się innych tomów), ale to raczej krótkotrwałe będzie ;) ech...
    L-przestrzeń! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Matrioszko, kiedyś za nic nie pozbyłabym się żadnej książki, ale kiedy w grę wchodzi zawalenie półpiętra dochodzę do wniosku, że są książki równe i równiejsze, że tak polecę klasykiem ;)
      A o małej L-przestrzeni też śnię po nocach... Ach, L-przestrzeń... :)

      Usuń
    2. Ja teraz też wprowadzam selekcję. Jeszcze nie wiąże się to z wyrzucaniem z regału, ale otrzymane do zrecenzowania książki, które nie zachwyciły, lądują na specjalnej kupce "do oddania". Że też do tego doszło - "wywalamy" książki z domu :P

      Usuń
  2. Raduję się, że żyjesz. Ostatnio dużo osób wymiera z powodu sesji:( ja już jestem na wyczerpaniu, ale postanowiłam żyć, chociaż na poligonie co raz więcej strzelających. Ale nie o tym chciałam. Facebook mi powiedział, że masz dziś urodziny! :> więc weszłam tu i nie zastawszy notki po tytułem "omamo jestem coraz starsza" bardzo się ucieszyłam widząc notkę pt. "omamo nie mam gdzie upchnąć książek" :D życzę Ci więc więcej przestrzeni:) i radości i czasu na czytanie i weny weny weny:* !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję Ci Aniołku za życzenia. Miło mi niezmiernie :)

      Ja jestem bardziej pod ostrzałem magisterki a nie sesji, stąd takie opóźnienia blogowo-dewiantartowe, ale żyję i mam nadzieję, powoli wrócę do normy. Bo wena jest, ale zawsze lepiej, żeby jej było trzy razy więcej :)

      Jeszcze raz dziękuję :)

      Usuń