środa, 16 listopada 2011

pierwszy śnieg czyli w Katowicach z nieba spadają anioły

Dzisiaj zaczęła się moja zima - ogłaszam to oficjalnie na forum publicznym. Wychodząc z autobusu o 7.49 w szarość zimnego poranka stwierdziłam, że oto z nieba pada pierwszy tegoroczny puch. Jak co roku pomyślałam życzenie i ucieszyłam się jak dziecko na ten widok. Oczywiście jak łatwo się domyślić, chwilę po tej krótkiej i raczej nieśmiałej pruszynce nie było śladu. Nawet nie została najmniejsza mokra plamka na chodniku. Ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Uwielbiam świeży śnieg.

W sumie to jest niewyjaśnioną tajemnicą, dlaczego tak a nie inaczej reaguję na to zjawisko pogodowe. Nie zmienia to jednak faktu, że mogłabym na niego patrzeć godzinami. Dlatego na zajęciach z estetyki (godzina ósma zdecydowanie nie jest korzystna do rozważań na jakikolwiek temat) pilnie śledziłam pojedyncze płatki fruwające za oknem. A za rzadką zasłonką puchu - anioły. 

Tym razem to nie metafora, tylko najprawdziwsza prawda i "fakt autentyczny", jak mawia mój dalszy znajomy.
Z okien głównej sali wykładowej oraz kilku salek ćwiczeniowych widzę boczną ścianę Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, która (jak twierdzi Homek) jest "urzędniczością zwizualizowaną" i kwintesencją "odhumanizowanej architektury publicznej". Osobiście mam swoisty sentyment do tego budynku, a w ciągu trzech pełnych lat życia z tym urzędem po sąsiedzku, przyzwyczaiłam się i do kanciastych orłów, i do panów krążących czasami po dachu, i do tych dwóch aniołów, które zadomowiły się nad kolumnami. Z tymi ostatnimi nawet się zaprzyjaźniłam na tyle, żeby zaprosić je do siebie.

Anioły z Urzędu
W ten sposób powstały takie haiku jak: 
zawieja śnieżna
nie widać już urzędu
ani aniołów
albo takie, dzisiejsze:
pierwszy lekki śnieg
- anioły się zerwały
ze ścian urzędu?
Właściwie nie wiem skąd u mnie to zrównanie aniołów ze śniegiem. Może to kwestia podświadomego skojarzenia śniegu z czystością (a dalej to już logiczne). Może to być także zwykłe przeniesienie obrazu, który tak często widuję przez okno w czasie zimowych zawiei. Nie wyjaśnia to jednak mojej miłości do śniegu i pewnego rozerotyzowania tego obrazu śnieżnych aniołów, które w mojej wyobraźni tak chętnie chwytają w ramiona młode dziewczyny, by później zniknąć jak śnieg (chociaż nie zawsze). Angelologia zna takie przypadki...

Kolaż 243
 Może więc należy otworzyć okno i z pełnym przekonaniem zanucić: 
Niechaj przylecą młodzieńce,
Niech mię pochwycą za ręce,
Niechaj odciągną od ziemi,
Niech poigram chwilkę z niemi.
Może przylecą. Swoją drogą ciekawe jak Dziaduniowi Adasiowi spodobałaby się ta śnieżna wizja? Ale on nie ma już nic do gadania.

3 komentarze:

  1. Witaj Zuzanno :-)

    Zdjęcie, które wyżej umieściłaś i zdanie poniżej,
    to gotowy materiał na haigę. Szkoda tylko, że na zdjęciu nie widać śniegu, ale na pewno jeszcze będzie i to gęsty.

    pilnie śledziłam pojedyncze płatki fruwające za oknem. A za rzadką zasłonką puchu - anioły.

    Bardzo podoba mi się pomysł.

    Serdeczności,
    Magda :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze czekam na mój magiczny moment.
    Śnieg jest pięknym zjawiskiem.
    Mam podobne sentymenty do niego jak Ty:)
    Moja Zuzka nie daje mi spokoju i wciąż pyta "A czy już jest zima?" "A kiedy spadnie śnieg?" "A jak spadnie to już będzie zima?" "A jak nie spadnie to nie bedzie zimy?" "A pójdziemy na sanki?" "Jak spadnie to zabiorę cię mamo na spacer". Słodziak mój.

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie co prawda nie pojawił się śnieg a mróz. będąc w amoku po przebudzeniu i zobaczeniu tego zjawiska natychmiastowo pomyślałam życzenie i się spełniło.

    OdpowiedzUsuń