środa, 1 grudnia 2010

nie całkiem na poważne o śniegu i o kobietach

Proszę bardzo - oto jest: pierwszy dzień grudnia i już śnieg, gdzieniegdzie po pachy, gdzieniegdzie po kostki, ale jest. Śnieży, prószy, sypie, pada, leci lub dymi. Tak czy siak, jest obecny chyba w całej Polsce.
Lubię śnieg. Tak, to zdanie jest w tym kraju przez większość obywateli traktowane jak bluźnierstwo, ale taka jest prawda. Lubię śnieg. Nie mam nic przeciwko niemu, wręcz przeciwnie. Prawdopodobnie należę do wymierającego gatunku zimowych czarownic, ale pewna nie jestem. Wszak patrząc na przedstawicielki płci pięknej, zaczynam tracić pewność, czy jestem kobietą, oczywiście w metaforycznym sensie.
Weźmy za pierwszy przykład przeciętną studentkę nauk humanistycznych: skórkowe kozaki na gładkiej podeszwie  (często z obcasem) zapewniających długie i malownicze "ślizgi" na śnieżnej powierzchni i mokrych posadzkach, świetnie chłonące wilgoć, dodatkowo ozdobione nowoczesnym wzorem solnych zacieków. Do tego piękny, cieniutki i króciutki płaszcz oraz szal lub apaszka, misternie zakręcony wokół szyi. Sporadycznie czapka, o większych walorach estetycznych niż grzewczych. Plus rozpuszczony śniegiem tusz do rzęs, jeżeli "Eksponat A" nie wykazał się przewidywalnością i nie zakupił wcześniej wodoodpornego. Tak wygląda przeciętna dziewczyna, w przedziale wiekowym 20-25 lat, w śnieżny, grudniowy poranek. Oj tak, ciężki jest żywot kobiety, jeżeli chce ona atrakcyjnie wyglądać.
I tu chyba mój problem. Ja nie chcę ładnie wyglądać. Ładnie to ja mogę wyglądać pod płaszczem, który i tak zdejmę i zostawię w szatni. Na ulicy ma mi być ciepło, sucho i wygodnie. Przejmy więc do omówienia "Eksponatu B": solidne, sprawdzone buty górskie, zapewniające szybkie i stabilne przejście z miejsca a do miejsca b, nawet przez największe zaspy. Długi, gruby męski płaszcz, w którym podobno wyglądam jest członek gestapo z wysoko postawionym kołnierzem. Gruba, wełniana czapka i szalik do kompletu, tak dokładnie i szczelnie obwiązany wokół szyi, że z twarzy widać tylko oczy. Zestaw dopełniają najcieplejsze rękawiczki, jakie "Eksponat B" mógł znaleźć w domu. 
Przyznaję, zestaw może mało atrakcyjny, ale jak w czymś takim nie kochać zimy? :) 
Pozdrowienia dla wszystkich zmarzluchów! 

Kolaż 170

1 komentarz:

  1. Intrygujące haiku, czytam go wielokrotnie i ciągle mi się podoba. Niesamowity jest "cichy szelest śniegu" i zmysłowe "śnieg pieści".

    Pozdrawiam,
    Adam

    OdpowiedzUsuń